Do Krwi Ostatniej
NLRP - 20-10-2008 21:16
To moje opowiadanie. Mam nadzieję że będzie się podobac. Miłej lektury.:)
Do Krwi Ostatniej
Była pochmurna pogoda i zapowiadało się na deszcz. Praca w zamku wrzała,wszyscy przygotowywali się do obrony swojego miasta. Wiedzieli że zbliżają się hordy plugawych orków i ogrów. Umacniano strategiczne punkty warowni,do zamku powracali zwiadowcy przerażeni widokiem tak ogromnej prawie dwudziesto tysiecznej armi. Spichlerze pełne. Kobiety i dzieci zaprowadzono do jaskiń. Wszystkie elfy zostały wysyłane do zbrojowni po broń. Brama warowni została zamknięta. I już nikt nie mogł opuscic zamku. Strzelcy czekali na wysokich okrągłych basztach z trwogą wypatrywali nieprzyjaciela. Pragneli aby czas płynął wolniej.
____________________________________
Warownia usytuowana była przy skałach co spowodowało że naturalne jaskinie były idealnym schronieniem. Najwyżej osadzonym punktem zamku była wieża trębacza. Wieżyczka nie była zbyt potężna ale zato wysoka. Idealna do obserwacji okolicznych terenów. Do tej wieży można było sie dostac tylko przez salę tronową króla która była ostatnim punktem obrony. Dlatego też trębacz czuł się w zamku najbardziej bezpieczną osobą. To była najmocniejsza częśc warowni. Ogromne drzwi prowadziły do komnaty króla. Drugą z najwyżej polożonych cześci budowli była okrągła baszta. Aby na nią wejśc trzeba było długo wspinac się po schodach po drodze napotykając twardą i grubą brame wewnetrzną. Zaś najniżej osadzonym punktem zamku była główna brama i długi mur w który były wkomponowane wieże mogące pomieścic katapulty.
____________________________________
Dzień 1
Zakończono prace. Wszyscy żołnierze trwali na swoich pozycjach. Ziemia drżała. W oddali słychac było dzwięk wojennych rogów orków. Zaczął padac deszcz, dzwięk kropelek odbijających sie od tarcz i zbroi zagłuszył oddalone ryki orków. Każdy na chwilę odłączył sie od strasznej rzeczywistosci i wsłuchiwał sie w deszcz. Nagle dał się słyszec potworny dzwięk który postawił wszystkich na nogi i przypomniał że zaczeło sie oblężenie. Z murów i bram nakazano trzymac naciągnięte łuki w pogotowiu. Ziemia przestała drżec orkowie zatrzymali sie. Hordy orków i ogrów ruszyły do szturmu, lecz grad strzał obrońców zasypał wroga jak śnieżna zamiec.Pierwsze szeregi zaczeły padac jak ścięte zboże. Druga i trzecia salwa zadała takie same straty jak pierwsza. Mimo to lawina śliniących się i smierdzących ogrów i orków już dopadła murów. Dysząc żądzą mordu i gwałtu zaczeli przystawiac drabiny do murów. Tu i ówdzie już zaczeły pokazywac się na szczycie murów głowy najeźdźców. Nie wiedzieli oni jednak że przyjdzie im się zmierzyc z najlepszymi elfickimi wojownikami. Łucznicy odrzucili bezużyteczne łuki i wyciągając swoje miecze po raz kolejny udowodnili swą gotowośc oddania życia za Lorda. Grad wrogich głów wystających nad mur poleciał na ziemię. Zaraz po tem na murach rozpoczeła sięzacięta walka.
Oddziały ogrów zaczeły szturmowac bramę idąc na całośc. Lecz nie dało to pożądanych efektów. Utworzyli więc groblę i zbliżyli się do bramy. Już byli u wrót gdy ich formacja się załamała.Powodem tego był kocioł z wrzącym olejem który wylany przez obrońców spalił taran który miał otworzyc im drogę do zamku. Ogry i orkowie wycofali sie poza zasięg strzał i bezlitosnych mieczy.Oddziały elfów zaczeły wyrzynac resztki orkow na murach. Ten dzień należał do elfickiej rasy.
Dzień 8
Orki kąsały twierdze przez siedem dni. Jednak na nic ich starania. Wycieli więc pobliski las i zbudowali machiny oblężnicze. Trzy katapulty dwa trebusze i wieżę obleżniczą. Około południa trebusze zaczeły ostrzeliwac zamek a katapulty niszczyc mur. Lord ze sciśniętym gardłem przyglądał się z wieży trębacza jak jego warownia zaczyna sie kruszyc i rozpadac. Trebusze zaczeły walic na oślep. Zamek mimo iż przyjął wiele głazów trzymał sie. Nagle jakiś zabłąkany kamień uderzył w wiezyczkę trębacza niszcząc ją. Z ponad dwóch tysięcy elfickich piersi wyrwał się jęk bólu a zarazem wściekłości. Wiedzieli już że lord nie żyje.
Incydent ten nastwaił elfy na jeszcze bardziej zacieklą walke.
Dzień 9
Po całonocnym bombardowaniu twierdza wyglądała jak sterta gruzów. Sześc z ośmiu obronnych wież bylo zniszczonych. W samym murze była wyrwa przez ktorą orki spokojnie mogły sie przedostac do wewnątrz. Jeden z elfów zauważył że orki szykują sie do ataku. Dał znak by strzelcy wycofali sie do zamku a wojownicy przyczaili się czekając na orków przy wyrwie. Cała lekka piechota orków i ogrów w liczbie trzech tysięcy stworów ruszyla do przejscia. Elficcy wojownicy liczyli ze strzelcy zadadzą wrogowi jak największe obrażenia. Wkońcu to od nich zależało czy uda sie odeprzec atak. Łuki wszystkich łuczników skierowane były w stronę wyrwy. Wróg był coraz bliżej. Wkońcu obie armie zetkneły się. Mimo że walka była nie równa to właśnie ta wyrwa dawała elfom przewagę, gdyż wróg nie mogł rozwinąc formacji i otoczyc ich. Orkowie zaczeli przegrywac z kretesem. Do walki dopchały sie oddzialy ogrów i nie odrazu szala zwyciestwa zaczeła przechodzic na niekorzysc elfickiej rasy. Elfy zaczeły sie powoli wycofywac do bramy wewnętrznej.
Strzelcy nie dawali spokoju orkom ktorzy od nadmiaru ich liczebnosci musieli sie narażac na na śmierc. Wiele orkow poległo od strzał ktore z niesłychaną precyzją trafiały w hordy wroga.
Elficcy wojownicy calkiem dobrze sobie radzili z ogrami lecz wiedzieli ze jesli nawet uda im sie wybic wszystkich ogrów pozostanie jeszcze prawie dziesięcio tysieczna armia orków. Elfy już szykują się do obrony bramy wewnętrznej. Ogry nie wytrzymując lawiny strzał chciały sie wycofac ale napierajace oddziały orków nie pozwalaly im na odwrót. Szeregi ogrów zaczeły topniec w oczach a grad strzał nie ustawał. Żaden z ogrów nie przeżył. Armia orków cofnęła się na chwilę w celu przegrupowania szyków, i właśnie ten moment znów wykorzystali obrońcy. Brama wewnętrzna otwarła się i gdy ostatni ze strzelców wyszedł brama szybko została zamknieta i wzmocniona. I gdy armia orków ruszyła do ataku strzelcy zaczeli zrzucac kociołki z wrzącym olejem. Najeźdźcy byli zmuszeni do odwrotu poza zasieg strzelców. Wycofując się zostawiali za sobą dywan z martwych ciał. Dzień powoli gasł elficcy wojownicy znów mogli odpocząc.
Dzień 10
Orkowie już od rana rozpoczeli bombardowanie muru. Chcieli w ten sposób usyskac większe pole do przejscia na schody prowadzące do bramy wewnetrznej. Udało im sie powiekszyc wyrwę. Armia orków już bez ogrów liczyła już tylko sześc tysięcy najeżdżców. Wczorajszego dnia zgineło cztery tysiące orkow i ostatni tysiąc ogrów. Wczoraj Orkowie w istnie berserkowym szale parli na przod żądni krwi i to ich zgubiło. Teraz pozostaje elfom odeprzec trzeci szturm i zaatakowac pozycje orkow.
Dzień 11
Orkowie cos kombinują przewidywalismy ze zaatakuja za pomoca drabin ale buduja cos za pawilonami. Na szczescie trebusze i katapulty milczą. Moj oddział jest wypoczety i pewny siebie. Teraz jedynie co możemy zrobic to czekac na przyjście orków.
Dzień12
Ten poranek zaczął się inaczej. Elfy zjadły śniadanie z apetytem. Coś im mówiło że wydarzy sie dziś coś ważnego. NIe wiedzieli co ale czuli podniosłośc chwili. Dowódca generalny kazał sprawdzic liczebnośc jego oddziałów. WIedział że nie jest ich wielu lecz miał nadzieję że odeprą szturm i uratują cywilów nawet kosztem własnego życia. Po odebraniu raportu dowódca wiedział już że stan osobowy oddziałów liczy dwa tysiące trzysta dusz. Dowódca zdawał sobie sprawę z tego ze wroga jest trzy razy więcej. Udał się w zaciszne miejsce opracowac plan obrony i ewentualnej ucieczki. Nagle jeden z żołnierzy zakłucił spokój dowódcy. Oznajmił że jeden z cywili pragnie aby go wysłuchał. Po wysłuchaniu owego cywila, w kapitana wstąpiła nadzieja że może jeszcze nie wszystko stracone. Staruszek ten okazał się arkanistą i zaoferował swoją pomoc wzamian za wcielenie go do oddziałów obronnych. Kapitan wydał rozkaz osadzenia arkanisty w strategicznym punkcie zamku czyli bramie wewnetrznej. Brama w tej byc moze ostatniej walce ma strategiczne znaczenie. Tylko ona dzieli orków od cywili.
Wszyscy czekali na swoich pozycjach gotowi do walki, a nawet jej pragneli. Pozostało im tylko czekac z nadzieją że oczekiwanie nie będzie długie.
Róg orków wydaje tak bardzo przeraźliwy dzwięk że tylko istoty żyjące o mocnych nerwach nie spanikują. Właśnie taki dzwięk przerwał panującą ciszę. Rozpoczął się atak. Po chwili już wiadomo było co orki budowały w takiej tajemnicy. Tarany, i to bardzo solidne. Z oddali widac było tę calkiem nie małą grupę 12 taranów. Arkanista tylko się uśmiechnął a elf stojący obok niego spojrzał pytającym wzrokiem.
Zaczęło sie. Orki ruszyły, jeszcze nigdy tak szybko nie biegli, weszli w pole strzal. Kapitan rozkazał strzelac ogniem ciągłym. Nie było momentu bez lecącej strzały, ku jej przeznaczeniu, czyli sercu orka. Najeźdżcy jednak szybko wdarli się na schody utworzyli groblę. Strzały na nic sie nie zdawały. Arkanista wyjął ze swojej sakiewki sześciokątny magiczny kamien barwy czerwonej. Na każdej scianie kamienia był wyryty dziwny znak. Arkanista wypowiedział tajemnicze słowa i burza ognia zniszczyła pierwsze dwa tarany przy okazji pozostawiając całkiem niezłe żniwo śmierci. Jednak grobla nie rozwiązała swojej formacji i parli dalej. Strzelcy wiedzieli ze ich strzały nie przebiją grubych tarcz orków. Liczyli na niepozornego staruszka który bez problemu wymawiał skomplikowane zaklęcia dotykając magiczny kamień z coraz to innej strony. Szturm orków zaczął się załamywac. W przypływie paniki zaczeli popełniac kolejne błędy taktyczne. Największym błędem było rozwiązanie formacji grobla i pokonanie dośc dużej odległości w rozsypce. Strzelcy obrońców mogli sie wykazac rażąc bezlitośnie nieprzyjaciela. Tarany powoli zbliżały się do bramy padając jeden po drugim. Pomimo całej zaciętości obrony jeden taran pozostał. Po dwóch uderzeniach brama padła. Kociołki z olejem spadły na głowy orkłów paląc ich aż do zwęglenia. Ale reszty plugastwa to nie zatrzymało. Wybiegli na mały dziedziniec. Elfy na chwilę straciły nadzieję. Na krótko jednak bo wiedziały że nie oddadzą bez walki ani jednego kamienia dopóki nie zroszą go własną krwią. Rozpoczeła sie walka o dziedziniec. Strzelcy pozostali na pozycjach a elfy wojownicy mieli dwie dogodne pozycje aby zaatakowac orkow od flanki. Nie żyjący lord wiedział co robi budując schody naprzeciwko siebie. Orki znalazły sie w potrzasku ale nie dawały za wygraną. Arkanista wypowiedzial jedno zaklęcie i wokół niego powstała burza z piorunami ktora trafiała orki i zadawała im znaczne obrazenia. Walka o dziedziniec trwała dobre pół godziny. Orki ze stanem około trzech tysięcy zaczeły sie wycofywac. Elfy pognały za nimi aż do osławionej wyrwy. Obrońcy mogli chwilę odetchnac gdyż kapitan zezwolił na odpoczynek swoim już prawie nie istniejącym jednostkom. Poprosił jednego ze swoich żołniezy o to aby przedstawił mu raport na temat liczebności. Po kwadransie żołnierz wrócił i przedstawił dokładny raport: tysiąc dwiescie czterdziesci dusz. Kapitan wydał rozkaz ustawienia sie w formacji bojowej i nakazał aby kobiety i dzieci wyruszyli do miasta Soth. Po kwadransie było wszystko gotowe. Kapitan nadal wierzył w zwycięstwo wkoncu był jeszcze arkanista i tysiąc dwóstu czterdziestu mężów gotowych do walki. Dowódca nadał rozkaz marszu na pozycje wroga. Orki długo nie zwracały uwagi na to iż idą na nich elfy. Gdy juz praktycznie armie miały sie zetknąc orki w pospiechu łapały za broń. Doszło do masakry. Arkanista bez problemów zaczoł niszczyc oddziały orków. Walka długo nie trwała. Orki nie zdołały sie otrząsnąc po zupełnym zaskoczeniu. Niedobitki orkijskiej armi długo jeszcze były wybijane. Tylko nielicznym udało się zbiec. Wszyscy obrońcy którym udało się przeżyc cieszyli sie ze zwycięstwa które odnieśli. Armia ogrowsko-orkijska przestała istniec. To był jej armagedon.
Ivan i Shasha Sp z. o o
Proszę o wyrozumiałośc ze względu na to że to mój pierwszy raz!:)(Chyba nie ostatni)
Killer Queen - 20-10-2008 21:37
Tym bardziej powinieneś prosić o krytykę.
Duży plus za bogactwo języka, jednak wkradły się błędy ortograficzne i interpunkcyjne. Twoje opowiadanie jest jednak nudne i nie czytał się tego z jakimś napięciem czy przyjemnością. Ubogie to bardzo w środki stylistyczne, tak ważne przy opisie bitew. Ogólnie rzecz biorąc: nie podobało mi się, chociaż biorę pod uwagę, że to Twoja pierwsza opowieść i nie umiesz jeszcze zbyt dużo. Pisz dużo, a napewno napiszesz coś ciekawego ; )
NLRP - 20-10-2008 21:50
Tym bardziej powinieneś prosić o krytykę.
Liczę na BARDZO ostre słowa krytyki.:)
Mentos - 25-10-2008 13:04
Nie podobało mi się. Nie znalazłem żadnego momentu dłuższego w którym pisałbyś o śmierci Elfów. A jeżeli ów takiego nie ma, to chyba żaden nie zginął? A ten arkanist nie pojawił się wcześniej? Debil... Czemu elfy nie mają katapult? Bardzo duży błąd strategiczny. A ułożenie wierzy itd. Czy nie za dużo LoTr'a? (W filmie nie wiem ale grze Counter-Strike, na jednej mapie z LoTra było idealnie przedstawione ułożenie wierzy itd.) Kilka błędów, mało ciekawe... Było 6k Orków, i 2k Elfów. Później 3k Orków i 1.2k Elfów... Obrońcy zawsze mają przewagę więc nawet bez arkanist'a powinni dać radę... I tak mi się zdaje (ale tego pewien nie jestem), że w kotłach nie ma gorącego oleju tylko jest coś innego :d A tak w ogóle to koło każdego łucznika powinien być 1 żołnierz który by strącał drabiny... Co Oni, fragów sobie nabić chcieli? Ech, czy w tamtych czasach ludzie/elfy/orkowie nie myśleli?
@Prośba
Chciałeś krytykę to masz :D Ale kontynuuj pisanie ^^ Ale popracuj nad analizowaniem itd.
Lord of the Rings - 25-10-2008 19:57
Potwierdzam słowa Mentosa ale i tak dobrze Ci poszło.
NLRP - 26-10-2008 16:27
Nie podobało mi się. Nie znalazłem żadnego momentu dłuższego w którym pisałbyś o śmierci Elfów. A jeżeli ów takiego nie ma, to chyba żaden nie zginął? A ten arkanist nie pojawił się wcześniej? Debil... Czemu elfy nie mają katapult? Bardzo duży błąd strategiczny. A ułożenie wierzy itd. Czy nie za dużo LoTr'a? (W filmie nie wiem ale grze Counter-Strike, na jednej mapie z LoTra było idealnie przedstawione ułożenie wierzy itd.) Kilka błędów, mało ciekawe... Było 6k Orków, i 2k Elfów. Później 3k Orków i 1.2k Elfów... Obrońcy zawsze mają przewagę więc nawet bez arkanist'a powinni dać radę... I tak mi się zdaje (ale tego pewien nie jestem), że w kotłach nie ma gorącego oleju tylko jest coś innego :d A tak w ogóle to koło każdego łucznika powinien być 1 żołnierz który by strącał drabiny... Co Oni, fragów sobie nabić chcieli? Ech, czy w tamtych czasach ludzie/elfy/orkowie nie myśleli?
Na początku napisałem że łącznie jest dwadzieścia tysięcy orków i ogrów. Powiedz mi czy to tak trudno jest skojarzyc że te 6k orków i 2k elfów to są statystyki ataków? Nikt nie jest na tyle tępy aby rzucic na raz 20k żołnierzy do ataku. A co do drabin jeżeli ustawisz je pod dobrym kątem to ich nie strącisz. I nie napisałem że wieże mają katapulty tylko że są w stanie je pomieścic a to jest różnica. Ale dzięki za komentarz.:)
Komentujcie opowiadanie to przynajmniej będę wiedział jakich błędów w przyszłości nie popełniac.
Peterziom - 10-03-2009 14:28
Mi sie podobało.Interpunkja i ortografia ja na to nie patrze a zresztą też mam małe problemy.Dla mnie to bylo fajne opowiadanie.:):):)
black morax - 10-03-2009 15:10
Fajne opowiadanie,mi się podobało
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbetaki.xlx.pl