I skorumpowane idee krygujš się w zwierciadle czasu.
Kirhol
Happy Man - 08-04-2008 16:52
Nudziło mi się, więc postanowiłem napisac takie króciutkie opowiadanko. Krytykujcie mnie, ale nie besztajcie. Bardziej niz epitety pod moim adresem wolę wytkane błędy. Opowiadanie nawiązuje do mojego tematu "opowiadania" tzn. jest edytką tamtego i dokończone troche ; p
Był to środek ciepłej, letniej nocy, gdy do portu w mieście Wallinhord zbliżał się stary elficki statek. Jednym z jego pasażerów był Kirhol, dobry znajomy króla państwa Kerytty - Watekiusza. Mag przybył do tego niewielkiego portowego miasta, by spotkać się ze starym znajomym - Leosem - w karczmie "Pod Jeleniem". Statek cicho dobił do portu. Podróż nim trwała ponad trzy dni, dlatego mag niechętnie, bo zmęczony zszedł z pokładu na stały ląd. Chwilę stał koło statku rozglądając się po okolicy i przypominając sobie jak dojść do tawerny. Po krótkim namyśle udał się w kierunku północnym podążając wąskimi kamiennymi ścieżkami. Kirhol szedł około dwadzieścia minut między domami z lekka rozświetlonymi światłem pochodni. Zatrzymał się, ponieważ ujrzał przemykające między domami cienie. Zbyt zmęczony by racjonalnie myśleć, stał w osłupieniu kilka minut rozmyślając, kto to mógł być. Nagle zza prawego rogu wyskoczyły dwie zakapturzone postacie - byli to bandyci Hantera. Mag chciał uniknąć ciosów napastników, lecz w tejże chwili został uderzony z pałki w tył głowy upadając na ziemię. Złodziejaszki chcąc obrobić zemdlałego człowieka zbliżyli się do niego. Jeden z nich kucnął, aby wyciągnąć sakiewkę ze złotem, gdy niespodziewanie upadł na ziemię. Został on zestrzelony ze strzały niewidzialnego łucznika. Dwóch pozostałych i zdezorientowanych bandytów nie wiedziało, co się dzieje. Jeden z nich podszedł do towarzysza i ujrzał wbitą strzałę w jego plecy. Sięgnął ręką do swego miecza, by przygotować się na walkę z tajemniczym przeciwnikiem, gdy nagle go także trafiła strzała. Ta trafiła w skroń. Trzeci i zarazem ostatni złodziej widząc zabitych kolegów, nawet nie próbował sięgać po broń, ale szybko począł uciekać uliczką. Do powalonego maga podeszła postać o smukłej i wysokiej sylwetce. Widząc, iż człowiek się nie rusza kucnęła i wlała mu do ust jakiś napój. Minęło 5 minut, gdy mag nagle zaczął się ruszać. Zobaczywszy przed sobą tajemniczą postać rzekł do niej:
- Kim jesteś i skąd się tutaj znalazłaś?
- Jestem elfią łuczniczką z rodu Nyki, a zwą mnie Taia. Przybyłam do tego miasta, ponieważ wiedziałam, że tu przypłyniesz - rzekła elficka kobieta. Mój mistrz zlecił mi zadanie, bym Cię odnalazła - odpowiedziała z spokojem.
- Po co jestem potrzebny twojemu mistrzowi i jak mnie odnalazłaś w tych ciemnościach? - zakrzyczał Kirhol i nagle stanął.
- Elfy mają zdolność daleko widzenia i dobrego słuchu. Po prostu cię zobaczyłam jak schodziłeś z statku - rzekła Taia. Co do mego mistrza, to nie zdradza mi swych planów. Miałam jedynie Cię znaleśc i poprosić, abyś się z nim spotkał.
- Nigdzie się nie ruszę, póki nie spotkam się z mym przyjacielem - rzekł mag. Gdy skończę z nim zastanowię się nad twą prośbą.
- Dobrze, więc idź spotkać się z przyjacielem, ale jutro przyjdź do mego domu. Mieszkam w siódmym pokoju w karczmie "Jastrząb" - rzekł elf po czym znikł w ciemnościach.
Otrzeźwiały mag począł dążyć w kierunku karczmy, aby w końcu spotkać się z Leosem. Zamyślony szedł wąskimi alejami.
Leo1994 - 08-04-2008 18:04
Opowiadanie jak każde inne, nie żebym krytykował ale poprostu jakieś bez tzw "jaja". Jestem przeszczęsliwy że Elf nazywał się Leo-coś tam.
Happy Man - 08-04-2008 18:10
Przyjaciel Kirhola nazywał się Leos, ale nie powiedziałem, że to elf. Jedyny elf, którego tutaj napisałem, to Taia ;p <kobieta>
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbetaki.xlx.pl
0000_cytat_naglowek
Da mihi aliquid potum - daj mi co do picia.
Jak wiat wiatem, rozrywka zawsze miała stokroć szersze powodzenie od wielkiej sztuki. Z domami publicznymi nigdy nie mogły konkurować panteony. Jerzy Waldorff (1910-1999)
Diabeł wie wszystko, nie wie tylko gdzie kobiety ostrza swoje noże. przysłowie bułgarskie
A to czysta wariacja ta demokracja! Tadeusz Boy-Żeleński
Ile głów ludzi, tyle zdań. Terencjusz.