Magiczny kielich-opowiadanie
Elite Krum - 24-02-2010 22:15
A poczytajcie sobie moje wypociny i ostro krytykujcie.
Pewnego dnia człowiek o imieniu Tropik szedł leśną drogą. Wybierał się w tym dniu na grzyby, ale błądząc po lesie nie mógł odnaleźć ani jednego.
Jego tułaczka trwała trzy i pół godziny. W pewnym momencie zorientował się, że nie ma pojęcie gdzie się znajduje. Przypomniał sobie tylko, że to bardzo rosłe drzewo minął jakieś dwadzieścia minut temu. Usiadł więc pod krzakiem wilczej jagody i zaczął rozmyślać. Ustalił, że wieś z jakiej pochodził znajdowała się na zachodzie od lasu, więc będzie musiał się poruszać za słońcem. Spojrzał na zegarek. Była godzina 17:00. Wiedział już, w którą stronę ma powędrować. Szedł i szedł na zachód przez dziesięć minut mijając przy tym drzewa krzaki i skały. Dotarł do dziwnie wyglądającego dołu. Podszedł bliżej i ujrzał „coś” zawinięte w szmatkę. W pierwszej chwili pomyślał, że może to być jakaś broń, którą ktoś zabijał. Żeby rozwiać wątpliwości wziął jeden koniec szmatki i odwinął go. Jego oczom ukazał się niewielki, pozłacany i jak się później okazało magiczny kielich.
Człowiek ten był bardzo zadowolony z życia, choć był biedny. Miał kochającą żonę i trójkę dzieci. Pracował w małej firmie zajmującej się obróbką części metalowych. Tylko z jego pensji utrzymywała się cztero osobowa rodzina. Dzieci zwykle chodziły głodne i brudne.
Podniósł kielich do góry, przypatrzył mu się i zastanawiał się, skąd on się tam wziął. Nie mógł w tym momencie nic sensownego wymyśleć, więc znów zaczął kierować się słońcem w stronę wsi. Gdy przeszedł 5 km, znów zobaczył bardzo rosłe drzewo, które widział już dwukrotnie. Usiadł pod tym samym krzakiem wilczej jagody i począł się zastanawiać co ma robić dalej. Myślał przez dłuższą chwilę i niespodziewanie zaczął płakać, a że w ręku trzymał wcześniej znaleziony tajemniczy kielich, łzy kapały do niego. Zobaczył, że łzy zamieniają się w perły! Był bardzo zdziwiony tym zdarzeniem. Uronił zaledwie cztery krople więc miał tyle samo pereł. Począł je oglądać. Wydawały mu się prawdziwe. Schował je do kieszeni, zamknął zamek i w myślach ustalał drogę, którą przybył tu pierwszy raz. Ruszył zaraz w drogę. Gdy doszedł do polnej drogi znajdującej się pięćset metrów od wsi bardzo się ucieszył. Dotarł do domu o godzinie 19:40. Sam nie wiedział czemu, ale nikomu nie powiedział o kielichu i perłach. Przywitała go żona i spoglądnęła na pusty koszyk. Zapytała gdzie są grzyby. Tropik odpowiedział, że dawno nie padało i, że grzybów nie ma. Nic na to nie odrzekła tylko wzruszyła ramionami. Mężczyzna przez długie dni próbował uronić choć jedną łzę, ale nie mógł. Był zbyt podniecony faktem, że może być bogaty i nie pocieszony tym faktem. W pewną niedzielę ksiądz mówił kazanie o coraz bardziej szerzących się morderstwach na świecie. Po przyjściu do domu mężczyznę coś tknęło tam w środku. Uświadomił sobie jak bardzo kocha swoją rodzinę i tym samym jak bardzo może się na niej wzbogacić zabijając i płacząc po każdym. Po tygodniu miał już plan działania. Najpierw będzie zabijał dzieci wracające ze szkoły. Ich ciała ukryje w piwnicy, aby żona wracająca z zakupów nie mogła ich dostrzec następnie zabije ją. Położy wszystkich obok siebie w salonie i będzie płakał do kielich. Jak zaplanował tak zrobił. Zabił swoje ukochane dzieci, schował ich ciała, umył podłogę pełną krwi i zmienił ubranie. Zanim przyszła jego żona wypłakał się trochę do kielicha w żalu za dziećmi. Perły schował do worka z czterema poprzednimi. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Tropik otworzył i ujrzał jego cudną ukochaną. Zaprosił ją do kuchni i poprosił, aby zamknęła oczy i się odwróciła. Wyciągnął nóż z szuflady i pchnął nim w bok żony. Ona zdążyła tylko wypowiedzieć słowo dlaczego.
Ułożył wszystkie ciała w salonie na bawełnianym dywanie, wyjął kielich zza pazuchy i począł rzewnie płakać ze smutku i ale też z chciwości, a kielich napełniał się perłami. Nie stał się bogaty ponieważ został wtrącony do więzienia za morderstwo całej rodziny na dożywocie, a perły zostały skonfiskowane przez skarb państwa. Kielich natomiast został oddany do kościoła, aby służył podczas mszy. Pod koniec swojego życia Tropik zrozumiał swój błąd. Czasu niestety nie da się cofnąć.
Crout - 24-02-2010 22:48
Powiedzmy, że to trochę smutne, następnym razem wybierz jakieś bardziej oryginalne tematy. Trochę krótkie, przypomina to jakąś nauczkę, chodzi mi o to, że ma to w pewnym celu, ostrzec nas przed nadmierną chciwością dla pieniędzy.Podobało mi się lecz krótkie, ogólnie oceniając, tak na zachętę:
8/10
Elite Krum - 25-02-2010 07:46
Główne wydarzenia zaczerpnięte z podręcznika czyli odnalezienie magicznego kielicha i zabicie żony, aja to tak właśnie rozwinęłem.
Leo1994 - 27-02-2010 21:06
W twoim tekście jest pełno tzw. "literackich gaf". Jeśli piszesz o czasach średniowiecznych, to nie pisz
FIRMA, lecz
WARSZTAT.
"W pierwszej chwili pomyślał, że może to być
jakaś broń, którą ktoś zabijał." - to mnie po prostu zbiło z nóg.
W ogóle pełno w tym opowiadaniu jest niedociągnięć.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbetaki.xlx.pl
0000_cytat_naglowek
Da mihi aliquid potum - daj mi co do picia.
Jak wiat wiatem, rozrywka zawsze miała stokroć szersze powodzenie od wielkiej sztuki. Z domami publicznymi nigdy nie mogły konkurować panteony. Jerzy Waldorff (1910-1999)
Diabeł wie wszystko, nie wie tylko gdzie kobiety ostrza swoje noże. przysłowie bułgarskie
A to czysta wariacja ta demokracja! Tadeusz Boy-Żeleński
Ile głów ludzi, tyle zdań. Terencjusz.