Powstanie. Opowiadanie przedwiecznego.
Irwin546 - 03-06-2008 20:50
Na początku była nicość,a z tej nicości wyłonił się świat. Był on nagi i nieokiełzany. Lekkie światło pieściło ziemię i morza, na których nie było ni źdźbła trawy, ni żywego stworzenia. I wtedy z pustki wyłonili sie oni. Dziś nazywamy ich pradawnymi, stworzycielami świata i porządku.
Nikt nie wie skąd się wzięli, ani dlaczego zamiast ukształtować świat na swój kształt uczynili go zamieszkałym dla innych żywych istot.
Jednak nieważne jakie motywy nimi kierowały, mamy u nich dług którego nigdy nie spłacimy, choćbyśmy nie wiem jak się starali. To ich ręce kształtowały pierwsze źdźbło trawy, to oni pieczołowicie tworzyli liście na drzewach, to oni zbierali pierwotną materię powstałą podczas pierwszych dni istnienia.
Jednak nawet wśród najszlachetniejszych istot rodzi się czasem iskierka zachłanności. Jeden z nich, zwany Zarahanelem, postanowił objąć świat w swe władanie. W tym celu stworzył pierwsze istoty, wykorzystując do tego energię swych braci. Istoty te były najszkaradniejszymi istotami jakie moglibyśmy sobie wyobrazić. Były one wysokimi i potężnie zbudowanym człekokształtnymi, ich nogi i ręce były zakończone szponami, w ustach widniał było długi język, zaś z jego głowy wyrastała para ogromnych rogów długie na łokieć, a może nawet i większe.
Wtedy Zarahanel ujawnił swe prawdziwe oblicze.korzystając z usług stworów nazwanymi przez niego demonami, pozabijał swych braci. Krew zbrukała prastare twierdze, wznoszone przez pradawnych jeszcze tysiące lat przed tym. Stwórca demonów przejął twierdzę i nazwał ja Hendemonium.
Przez wiele lat Zarahanel siedział w swej kryjówce, knując najstraszniejsze plany jakie tylko przyszły mu do głowy. W końcu po stu lub więcej latach gdy łzy wylewające się z oczu pradawnych zdążył już wyschnąć Zarahanel uderzył. Jednak tym razem nie wszyscy szli bezmyślnie na rzeź. Pojawiło się parę pradawnych, którzy zamiast ginąć niczym bezmyślnie zwierzęta przystąpili do ataku. Nazwali się oni Ashalonami. Wytaczali oni Zarahanelowi bitwy, w których atakując z zasadzki i zabijając nieduże patrole przechylali szalę zwycięstwa na swą stronę. Jednak Pradawni byli samotni. Nie mieli innych towarzyszy niż ich samych, a większość pradawnych uleciała w chmury aby opłakiwać swych braci(tych dziś nazywamy aniołami).
Wiedząc ze małą grupką nie zdołają pokonać Zarahanela stworzyli oni istoty, nazwane przez nich elfami. Elfy choć nie dostały od swych twórców siły tworzenia, zostały obdarzone one długowiecznością, nieprawdopodobną zwinnością oraz niezwykłą siłą. Na dodatek mają one zdolność widzenia rzeczy takimi jakimi są, ich nikt nie omami iluzją czy innymi magicznymi sztuczkami. I ja byłem wśród nich, zrodzony byłem z materi, jeden z pierwszych, jeden z pomocników, choć dziś jestem stary wciąż pamiętam tamte chwile... Ludzie mówią że elfy obdarzone są niezwykłą pamięcią choć śmiem sadzić że to plotki rozsyłane przez zazdrośników...
Z elfami u boku Ashalonowie nie bali się ni ognia ni miecza, a nawet sług Zarahanela. W licznej gromadzie ruszyliśmy do łańcuchu gór, gdzie przebywały wojska przeciwnika...
Dziś mogę wspomnieć o tym jak z śpiewem na ustach rzuciliśmy się na wroga....
Na początku zaskoczone demony dawały się łatwo zabijać, lecz gdy spostrzegły cóż się dzieje natychmiast przeszły do ataku. A było ich mnóstwo. Deszcz kłów pazurów, ognia i mieczy ruszył na nas, siejąc popłoch i zniszczenie. Masowo ginęliśmy, słychać było okrzyki rannych, krzyki konający wrzaski walczących, świsty strzał przelatujących nad uchem, miecze uderzały o tarcze , topory odbijały się od łusek zaś czarna krew zbrukała nasze miecze.
Rąbaliśmy tak pomimo tego chaosu, co chwila padał obok mnie towarzysz, lecz wciąż myślałem o zwycięstwie, zaś myśl o powrocie byłby dla mnie jak bluźnierstwo.
Po pierwszej szarży, gdy demony przeszły do ataku nie było łatwo. Rzucały się na nas mając w oczach rządzę krwi, a gardle ryk. Zwarły się szeregi, spotkał miecz tarcze, a choć wiedzieliśmy że nie wygramy-parliśmy do przodu. Jednak pomimo wszystkiego strach nie zmącił nam duszy i rąk.
jednak gdy sytuacja była opłakana a demony przeważył szalę zwycięstwa na swą stronę, ktoś krzyknął: Do boju! Do ataku! Nie poddawajmy się!
Z tym okrzykiem jeden z pradawnych rzucił się w chaos bitwy, przedarł się przez szeregi po czym wbił zaskoczonemu Zarahanelowi miecz w serce, który upadł na ziemię, lecz zanim skonał zdołał uczynić jedną rzecz... Otóż to zza pasa wyjął nóż do rzucania ,a nim przeciwnik zdołał zareagować- rzucił go prosto w jego serce. Po chwili obydwaj padli martwi na polanie.
Stwory z otchłani pozbawione swego wodza wycofały się, zaś aby zamknąć im powrotną drogę, w łańcuchu górskim zostały zbudowane wrota... Olbrzymi mur z portalem w środku. Ci pradawni którzy przeżyli opłakiwali śmierć swych towarzyszy. Tylko jeden jedyny z nich został tam i do dziś broni bramy, a ten kto chce skorzystać z wrót, musi go pokonać.
W bramie znajduje się potężna energia, resztka pradawnej materi, która w rękach złego maga mogłaby zniszczyć świat. Jednak poza tym w bramie są zawarte moce pozwalające przyzwać jeszcze potężniejsze boskie moce. Przed jej użyciem powstrzymuje nas tylko ta siła (nie sposób byłoby zapanować nad czymś tak potężnym) i strach że podczas użytku brama otworzy się, a z jej wnętrza powrócą oni...
Jednak to tylko kwestia czasu, zanim pojawi się jakiś zdolny i chciwy wojownik, chcący otworzyć bramę dla tego co tam spoczywa... Ale niechaj pamięta: wielka moc to wielka odpowiedzialność....
Zignorować ni. plaks?
?Mam nadzieję iż moja reputacja ściągnęła tu mnóstwo bluzgaczy.
Irwin546 - 03-06-2008 22:54
Musi być równowaga ;).
Czyli będą i takie i takie.
Może coś a la styl prachetta-idealny balans między humorem, akcją a resztą.
Elite_Yameq - 05-08-2008 10:27
Musi być równowaga ;).
Czyli będą i takie i takie.
Może coś a la styl prachetta-idealny balans między humorem, akcją a resztą.
Czemu nie ^^
NLRP - 08-11-2008 20:35
Bardzo fajne opowiadanie. :) Bardzo przyjemnie się je czytało. No i udało Ci się osiągnąc to co w mojej opowieści się nie udało czyli utworzyc klimat.:)
_ryzy_ - 08-11-2008 20:50
Fajne. Nareście wiem jak powstał świat ,bo te bełkotanie księdza o Adamie i Ewie już mnie nie satysfakcjonowały ;d
NLRP - 09-11-2008 17:28
Fajne. Nareście wiem jak powstał świat ,bo te bełkotanie księdza o Adamie i Ewie już mnie nie satysfakcjonowały ;d
Mnie już w ogóle "bełkotanie" klechy nie rusza. Mam własne poglądy na temat religi i już. (raz nawet zostałem oskarżony o herezje):p
Irwin może jakieś następne opowiadanie? :)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbetaki.xlx.pl